niedziela, 23 sierpnia 2015

Będzie rozdział, teraz już mówię serio.

 Dzień dobry.
W ostatnim czasie udało mi się otrzymać dwie oceny (Wspólnymi Siłami i Pomackamy), i obie okazały się znacznie bardziej pozytywne niż się spodziewałam. Ale oczywiście znalazło się sporo błędów, tych na mniejszą i większą skalę. Bez zbędnego owijanie w bawełnę, przyznam szczerze, że chętnie napisałabym całość od nowa, ale:
Po pierwsze primo – nie chcę wprowadzać zbytniego zamieszania i zmuszać tych osób, które do tego czasu dotrwały, do ponownej lektury całości
Po drugie primo – bo i tak nie będzie mi się podobać. Zawsze znajdzie się coś co można lepiej napisać, albo wymyślę wątek, który zechcę jeszcze gdzieś wepchnąć, albo jakiś wątek w ogóle wypieprzyć. I tak w kółko. Dlatego uważam, że lepiej jest doprowadzić fabułę do jakiegoś ważnego punktu zwrotnego, a dopiero potem dokładnie się przyjrzeć całości.
Po trzecie primo ULTIMO – to łączy w sumie dwa wcześniejsze podpunkty, ale musi się pojawić bo brzmi bardzo ważnie. Jeśli wpadnę w błędne koło przepisywania na nowo, to z moim tempem rozwijania historii, nie dotrzemy nawet do momentu gdzie zaczyna się akcja właściwa. Dlatego, chociaż dostałam wiele cennych uwag, które mam w pamięci (a dla bezpieczeństwa też na dysku twardym), postanowiłam nie pakować większych zmian, za to sporządziłam ogólny plan wydarzeń (i hej, okazało się, że zajęło to cztery strony a4 i trzy dni skoncentrowanego wysiłku umysłowego oraz 16 kartek notatek, rysunków, etc). Mam nadzieję, że wszelkie drobniejsze błędy zostały poprawione, jeśli coś przeoczyłam, to mea culpa, naprawdę się starałam.
Dla podsumowania, (inaczej INFO DLA WSZYSTKICH TYCH, KTÓRYM NIE CHCIAŁO SIĘ CZYTAĆ):
Dotąd opublikowanie rozdziały przeszły „lifting”, ale nie ma dramatycznych zmian. Kolejne nie będą się ukazywać regularnie (no wciąż jestem tak samo ciulem jak byłam), ale ukazywać się będą, bo się zawzięłam i będę pisać dalej, choćby mniej szlag trafił, a nawet jak trafi to i tak będę pisać dalej.


A Z NAJWAŻNIEJSZYCH: rozdział poszedł do bety, mam nadzieję, że jeszcze nie uznała mnie za zmarłą. Kolejny się pisze, powoli, jak zwykle.  

7 komentarzy:

  1. Yay! Bardzo dobrze, że się zawzięłaś, zawzięcie to dobra rzecz. Powodzenia w pisaniu, będę wyczekiwać nowego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam kciuki za lifting rozdziałów i czekam na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znaczy się, że mogę już czytać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem nareszcie. Skończyłem czytać, mam już cały obraz.
    Wie wiem, czy już o tym wspominałem, że jedną z pierwszych rzeczy, która mnie urzekła w Twoim opowiadaniu, był dojrzały wiek postaci. O wiele przyjemniej czyta się historie o steranych życiem bohaterach. Mam wrażenie, że takie opowiadania lepiej trafiają do odbiorcy. Nie wiem, może jest w nich więcej realizmu.

    Konstrukcja samych bohaterów też jest dość interesująca. Podoba mi się ta podwójna moralność, że mają nieczyste sumienia, postępują niegodziwie, często wbrew sobie. Złośliwi mogliby posądzić Cię o imperatyw opkowy, dlatego radziłbym lepiej umotywować ich działanie. Jak dla mnie, naprawdę widać, że bohaterowie, którym poświęciłaś najwięcej uwagi, są całkiem dobrze zarysowani. Jedyny problem mam mam z Sirilem. Nie zawsze rozumiem jego postępowanie. Wydaje mi się, że miota się ze skrajności w skrajność. Radziłbym unikać przesady i trzymać się odpowiednich proporcji. U Wiktora Hugo na przykład można znaleźć całkiem osobliwą galerię postaci uwikłanych w konflikty z własnym ja, zawsze warto coś podpatrzeć. Z kolei Haley z narro-nis.blogspot.com pisze jedną z najciekawszych i najlepszych opowieści, jakie kiedykolwiek czytałem na blogach. Układa swoich bohaterów niezwykle pieczołowicie. Jestem pewien, że na pewno świetnie doradziłaby Ci, na co zwrócić uwagę, a czego unikać.
    Ja bym możne dodał więcej takich osobistych przemyśleń, opisów niekoniecznie z punktu widzenia narratora. Na przykład Janre Airis narzekający na Tallen wypadł całkiem wiarygodnie. Kiedy wchodzimy do ich głowy, wydają się jeszcze ciekawsi. Popchnięcie historii bardziej w stronę powieści psychologicznej wyszłoby jej tylko na dobre. Musimy pamiętać, że bohater wydaje się ciekawy, dopóki się rozwija. Zmiany jednak mogą być zbyt gwałtowne, a cofanie się, powrót do starych nawyków musi być czymś poparty -- obawą czy słabą wolą -- bo inaczej całość wychodzi sztucznie. Bohater nie może też uparcie stawiać na swoim.

    Sam narrator bardziej przypadł mi do gustu. Widać, że masz dużo do powiedzenia i nie silisz się przy tym na jakieś skomplikowane zabiegi. Oczywiście, nie wiem, jak przebiega Twój proces twórczy, ale po sposobie, w jaki piszesz widać, że wychodzi Ci to dość swobodnie. Nie zrozum mnie źle, ale przy minimalnych nakładach uzyskujesz ogromne rezultaty. Jestem pod wrażeniem. Masz spore szanse, by ta opowieść stała się czymś więcej niż tylko kolejną powieścią jakich wiele na rynku wydawniczym.

    Wypowiadasz się w wyjątkowo dojrzały sposób. Chociaż osobiście nie przepadam, kiedy narrator używa wulgaryzmów. Tutaj jednak wszystko jest przemyślane i w pełni uzasadnione, poszczególne elementy pasują do siebie. Naprawdę widać, że masz dużą świadomość tego, co robisz. Twój sposób wypowiedzi świetnie wpływa na klimat opowieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o fabułę, opowieść, mimo niezliczonej ilości bohaterów, wydaje się bardzo kameralna. Świetnie wybrałaś sobie niszę, w której osadziłaś całą akcję. Opisujesz całkowicie fikcyjny świat ze swoimi problemami, walką o wolność i nie musisz tłumaczyć wszystkiego niepotrzebną łopatologią. Czytelnik sam wczuwa się w realia. Na twoim miejscu uważałbym jednak, by nie przesadzić z fikcyjnymi nazwami czy imionami, bo czasami mogą wyjść zbyt sztucznie.

      Podoba mi się również, że nie wypełniłaś świata magią i nie zaludniłaś go dziesiątkami humanoidalnych gatunków, wymieniając przy tym co najmniej piętnaście odmian elfów. Sam świat przedstawiony jest dość brutalny, ale nie w taki chłopięco-opkowy sposób. Widać, że to co tworzysz, jest dojrzałe i przemyślane.

      Wypadałoby może przedstawić konflikt Talleńczyków z cesarstwem od innej strony. Już chyba kiedyś o tym wspominałem. Czytelnika na pewno interesuje, jak wygląda sprawa z punktu widzenia cesarskich. Oczywiście wiem, że to początek opowieści i chciałaś pierw nakreślić historię Szesnastki. Martwi mnie trochę, że Juvenowi tak łatwo udało się opuścić klasztor, a Almar w ogóle się tym nie przejął. Nie było żadnej próby skrytykowania jego postępków, nie było nawet moralnego pouczenia czy bezradności. Mało tego, wręcz zachęcał Juvena. Jeśli o Fandrila chodzi, wydawało mi się raczej, że skoro jest obłąkany, to jedyną rzeczą jaką może zrobić z tym winem, to wypić je. Tak byłoby chyba stosowniej. Nie wiem, czy zdawał sobie nawet sprawę z tego, że Taneda nie zyje. I jeszcze ten senno-surrealistyczny. Sam surrealistyczny nie wystarczyłby, albo senny? Wszak sny same w sobie są nierzeczywiste. Był jeszcze chyba zapach z obornika, o ile się nie mylę. Nie brzmi to zbyt dobrze. Śmierdzieć możne z obory, ale nie z obornika. Ewentualnie możne się z niego wydobywać smród. Nie powiesz przecież, ze zapach z ciasta przypominał Sirilowi dzieciństwo.

      Komentarz wyszedł raczej krótki. Połowę opowiadania skomentowałem już dawno temu, dlatego nie rozpisywałem się po raz drugi. Musiałem jednak przypomnieć sobie wszystko do nowa, stąd ta zwłoka. Druga połowa opowiadania była mocno emocjonująca. Raz wyszło gorzej, raz lepiej. Podobało mi się, jak stopniowałaś napięcie. Czytelnik z pewnością czekał na spotkanie Sirila z Elorą. Początek nieco kulał, wolno się to rozkręcało ale później było już tylko lepiej. Padły mocne słowa, nawet było trochę goryczy, emocje wisiały w powietrzu, a potem stało się coś dziwnego. I mnie brakowało czegoś w tej scenie. W końcu przejechała pół świata, żeby się z nim zobaczyć, w tym spotkaniu musiało być coś więcej.

      Liczę, że w następnych rozdziałach więcej się wyjaśni i będzie już tylko lepiej, bo historia ma naprawdę duży potencjał. Radziłbym jednak usystematyzować tę epokę, w której dzieje się akcja. Trochę to za bardzo faluje i momentami nie współgra.

      Pisałem trochę w biegu, dość chaotycznie. Obiecuję, że od następnego rozdziału skupię się bardziej na tekście i samej fabule. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć powodzenia i czekać na kolejny rozdział.

      Usuń
    2. Cześć, przepraszam, że odpowiadam z takim opóźnieniem, ale dopiero wróciłam z wyjazdu.
      Bardzo się cieszę, że zechciało Ci się całość przeczytać i do tego tak obszernie skomentować. Postaram się odpowiedzieć na większość zarzutów.
      „Złośliwi mogliby posądzić Cię o imperatyw opkowy, dlatego radziłbym lepiej umotywować ich działanie. " -- tu łatwiej byłoby mi się wypowiedzieć, gdybyś podał jakiś przykład. Wydaje mi się, że raczej zachowania bohaterów są w miarę logiczne i nieprzypadkowe, a te bardziej nieprzewidywalne uzasadnione na tyle, na ile pozwala ten etap rozwinięcia historii.
      Jeśli chodzi o konstrukcję Sirila to jest, cóż, dosyć specyficzna. Trochę egzaltowana i miejscami może sprawiać wrażenie wewnętrznie sprzecznej, ale nie chcę go "wyśrodkować", bo to już byłaby inna postać. Pewnie mam czasem problem z przelaniem go na papier, Wiktorem Hugo zapewne nie zostanę w najbliższym czasie, ale zawsze staram się uczyć od lepszych.
      Cieszę się, że przypadł Ci do gustu mój sposób prowadzenia narracji. Przyznam, że w tej historii to stylowi i psychologii bohaterów poświęcam najwięcej uwagi, mam nadzieję, że efekty przynajmniej pod tym względem są zadowalające.
      Nagromadzenie nazw i imion to niestety problem w tej opowieści, bo wprowadzam zarówno wielu bohaterów, jak i poruszam kwestie wielu miejsc. Staram się nie zasypywać czytelnika zbyt dużą ilością dziwnych zlepków liter, ale czasem trudno to jednak obejść.
      Mój świat z założenia miał być jak najbliższy naszemu. Wprowadzanie wulgaryzmów i scen brutalnych to zawsze trochę stąpanie po cienkim lodzie, ale staram się zachować umiar. Fajnie, że na razie mi się to udaje, zobaczymy jak będzie dalej. :)
      Cesarski punkt widzenia na pewno się pojawi, ale jeszcze nie w ciągu najbliższych rozdziałów. Nie mam jednak zamiaru przez całą powieść skupiać się na tej właśnie talleńskiej niszy, perspektywa będzie się z czasem poszerzać i zmieniać.
      Wątek odejścia z klasztoru był wielokrotnie poruszany. Na razie postanowiłam tego nie zmieniać, z czasem bardziej rozpiszę się na temat kościoła i może to zmieni odbiór tej sceny. Jeśli nie, cóż, to pewnie nie jedyna rzecz, którą będzie trzeba przepisać.
      Fandril to dość... ciężki przypadek. Nie wiem, czy uda mi się go dobrze poprowadzić, na razie czytelnik musi mi zaufać, że wiem co robię (nawet jak nie zawsze wiem). :)

      Za wskazanie błędów dziękuję, poprawię.

      Spotkania Sirila z Elorą to rozdział, który uważam za najbardziej nieudany do tej pory. Pisałam go w okropnych męczarniach, stąd pewnie wydaje się taki urwany, chciałam to tak trochę odbębnić. Czeka, aż znajdę natchnienie, dopisywanie tu czegoś na siłę nic by nie dało.
      Hm, wydawało mi się, że już czasowo udało mi się czas akcji ogarnąć. W ocenach wytknięto mi parę nieścisłości, które miałam nadzieję, że poprawiłam. Jeśli coś przeoczyłam, będę wdzięczna za wskazówkę, mnie takie rzeczy niestety często umykają.
      Dziękuję bardzo za poświęcenie mi czasu. Biorę do serca uwagi i rady oraz dziękuję za miłe słowa. :)

      Usuń